Byakuya
Znawca
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 23:14, 26 Paź 2009 Temat postu: DiamondDust Rebellion |
|
|
I w końcu nadszedł ten jakże długo wyczekiwany czas. Czas, w którym dane nam zostało (w wiele miesięcy po premierze) obejrzeć drugi pełnometrażowy film naszej ulubionej serii! Cóż jednak mogliśmy w tym wypadku począć? Upierając się można rzecz, że czas między 22.12 a 03.09 wcale nie jest tak przerażająco rozległy. No ale jakie ma to teraz znaczenie? Czekaliśmy, czekaliśmy i doczekaliśmy się. Czy warto było czekać? O tym w subiektywnym odczuciu nieco później. Teraz skupię się na tym co najważniejsze. Na pierwszy ogień więc pójdzie fabuła filmu, która...
The DiamondDust Rebellion - od początku do końca kręci się wokół małego ale jakże wielbionego Kapitana X Dywizji. Histugaya jako przełożony swego Oddziału został dowódcą operacji "Królewska Pieczęć". Owszem, dla ludzi, którzy z różnych względów nie obejrzeli jeszcze DDR hasło może mówić niewiele. Niestety (jak można było się domyślić) artefakt nie przetrwał na swoim miejscu do końca ceremonii! Ba! Zniknął dosłownie kilka chwil po jej rozpoczęciu. Oczywiście nie zrobił tego sam, ktoś musiał walnie przyczynić się do zaistniałej sytuacji, która w wielkim skrócie oznaczała "ogromne kłopoty". W tym wypadku był to... shinigami - Kusaka Sojiro. Oglądając kilka pierwszych minut filmu dowiadujemy się, że był (a właściwie jest) to... najlepszy przyjaciel Shiro-chan'a, który powraca po latach, by w końcu zrealizować swe niezwykle wygórowane marzenia. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej zapraszam do zapoznania się z DiamondDust Rebelion.
Kolejnym jakże istotnym elementem każdego animowanego dzieła jest kreska. Definiując to w trywialny sposób jest to nic więcej jak wykonanie. Wykonanie, które ma na celu jak najładniejsze przedstawienie występujących bohaterów. Fakt czasem zamiast zachęcać potencjalnego widza do zapoznania się z fabułą skutecznie go odstrasza. Na całe szczęście Pierrot jaki jest taki jest ale nie psuje kinówek Bleach'a pod względem grafiki i animacji. Tak więc przez dziewięćdziesiąt minut czeka nas niezwykle solidnie wykonane dzieło.
W przypadku Movie II stykamy się z niemalże bliźniaczą sytuacją jak miała miejsce podczas premiery na DVD jego poprzednika. Wtedy tak jak i teraz w serialu telewizyjnym fabuła znacznie odskoczyła od tej oryginalnej kreowanej przez pana Tite. Tak, fillery - to coś czego nie lubi chyba nikt. Nawet gdy weźmiemy pod uwagę dość istotny fakt, że są one o niebo lepsze od tych z Bounto w rolach głównych.
Muzyka to kolejny detal, który nie zawiódł. Ścieżka dźwiękowa bardzo dobrze wkomponowała się w całość. Zresztą to już nikogo nie dziwi, gdyż wszelkiego rodzaju soundtracki to jedna z najmocniejszych stron animowanego "Bleach'a". Obok standardowych melodii, które możemy słyszeć na co dzień pojawiło się kilka zupełnie nowych, które bardzo dobrze oddawały klimat danej akcji.
Moim zdaniem Movie II było zupełnie inne aniżeli poprzedni film. Obie produkcje skupiły się zupełnie na czymś innym.. Wykorzystano po prostu dwa zupełnie różne scenariusze. Dzięki temu oba filmy były niepowtarzalne. W tym (drugim) działo się dużo, bardzo dużo (zdecydowanie więcej aniżeli w MoN). Wiele naprawdę efektownych walk, pojedynków czy technik. W Memories of Nobody zaś chodziło bardziej o coś innego. Poznaliśmy tam Bleach'a z tej drugiej strony (tej z której tak na dobrą sprawę nie znaliśmy go z serialu).
Dlatego więc w mojej opinii nie ma co tu porównywać. W MoN niezwykle ważną rolę odgrywał wątek romantyczny, którego najwyraźniej brak w jego następcy. Skupiono się tam na relacjach Ichigo-Senna. Owszem w DDR postawiono na specyficzne stosunki panujące na linii Toshiro-Kusaka, no ale jak wiadomo to nie to samo. Fakt, że był inny od poprzednika nie znaczy tutaj, że był gorszy - bo nie był. Nie był też lepszy. Dlatego inny to idealnie pasujące tu słowo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|